LinkedIn – co to jest i jak z niego korzystać?
Na początku był Facebook i…. długo, długo nic. Te czasy minęły bezpowrotnie – jedni patrzą na nie z nostalgią i mówią, że kiedyś to jakoś tak prościej było. Bez szerowania, lajkowania, życia na stand by (admini wiedzą o co chodzi) etc. Inni wręcz przeciwnie – nie ma komunikacji i działań promocyjnych bez Facebook’a i innych jemu podobnych portali, bo targety, konwersje i w ogóle wszystko, co chcemy wiedzieć o potencjalnym kliencie mamy podane na tacy. Wśród nowych, szturmem podbijających umysły szczególnie młodszych użytkowników smartfonów, na pierwszym miejscu od jakiegoś czasu jest TikTok. (więcej na jego temat poczytacie tutaj). I choć LinkedIn do TikToka ma się jak pięść do nosa, to jedno na pewno mają wspólne. Wciąż są na topie, trendy i cool, czego już z takim przekonaniem o Facebook’u powiedzieć nie można… No właśnie – to można per analogiam – czy LinkedIn to nowszy i lepszy Facebook?
Co to jest LinkedIn?
LinkedIn to nie Facebook. Niby logiczne, a wciąż dla wielu jednak nie do końca zrozumiałe. Każdy z nas pamięta początek roku, kiedy przez Internet przelała się fala memów z 4 obrazkami/kafelkami, gdzie każdy odpowiadał innemu medium społecznościowemu. Wszystko zaczęło się od Dolly Parton – wstawiła kolaż fotografii, odzwierciedlający optymalne zdjęcia profilowe Insta, Fb, Tindera i LinkedIn. Tinder lekko wyzywający, seksowny, odważny. Facebook rodzinny, ciepły, zwykły, należałoby powiedzieć „normalny”. Insta jak to Insta – lekko artystyczny, nastawiony na granie atrakcyjnym obrazem. No i w końcu LinkedIn – biznesowy, najbardziej stonowany. I choć warto iść pod prąd by próbować, odkrywać, zyskiwać (do odważnych świat należy!) to w tym przypadku lepiej postawić na sprawdzone rozwiązania.
Dlaczego? Leży to w naszym wspólnym interesie… Bo najważniejsze to nie zrobić z LinkedIn drugiego Facebook’a. Czyli portalu, na którym ląduje wszystko. Portalu, który jest tablicą ogłoszeniową. Portalu, który ma tyle „spamu” (łańcuszki…(arghhhh)), że coraz rzadziej chce się ten spam świadomie filtrować, a korzystanie z apki sprowadza się do automatycznego scrollowania. LinkedIn ma w tej materii olbrzymią przewagę – wciąż jest traktowany poważnie. Wciąż użytkownicy (starzy i nowi) chcą go regularnie używać (choć robią to w specyficzny sposób – o tym będzie w kolejnej części!). Wciąż darzą go dużym zaufaniem i raczej przez długi czas się to nie zmieni. A to z kolei oznacza, że będzie tam coraz więcej użytkowników i coraz więcej firm, chcących do tych użytkowników dotrzeć ze swoim produktem lub usługą. Jak zatem traktować LinkedIn? Na poważnie? Na pewno!
LinkedIn czyli co?
LinkedIn to olbrzymia szansa, żeby umacniać wizerunek, docierać do nowych klientów (szczególnie w branżach, w celujących w określoną np. wąską, elitarną grupę klientów). Niestety wciąż dla wielu użytkowników, posiadających konta prywatne, jego funkcja sprowadza się tylko do bycia ładnym, eleganckim, elektronicznym CV. I takie założenie jest błędne, bo tak podchodząc do LinkedIn – szczególnie kiedy bierzemy pod uwagę profil osobisty, a nie konto firmowe na LinkedIn – nawet nie próbujemy wykorzystać jego potencjału.
Firma na LinkedIn musi spojrzeć o wiele szerzej. Powinna go traktować jako świetną hybrydę, łączącą w sobie to co ma najlepsze z tym, co znamy z innych portali. Powinna o nim myśleć jak o rewelacyjnym narzędziu wspierającym sprzedaż. Pod warunkiem że wiemy jak, do kogo i z czym chcemy uderzyć. I tu sprawa zaczyna się nieco komplikować, bo jak to w życiu: każda wyjątkowość ma swoją cenę. LinkedIn nie inaczej-może być bardzo skuteczny, ale niestety równie drogi. I wszystko rozbija się o to, aby wybrać mądrze…. Narzędzie reklamy, grupę docelową, budżet etc. Reklama na LinkedIn – w kolejnej odsłonie artykułu.