Muszę przyznać, że tym razem, w kampanii prezydenckiej ekipy poszczególnych kandydatów jakoś szczególnie nie popisały się. Wszystkie hasła są do siebie bardzo podobne. „Niech żyje Polska” Andrzeja Dudy, „Bezpieczna Polska” Roberta Biedronia czy „Nadzieja dla Polski” Władysława Kosiniaka-Kamysza to jakby jeden szablon z wymiennym akcentem, który poszczególni kandydaci silniej podkreślają. Rafał Trzaskowski ze swoim „Silny Prezydent – Wspólna Polska” lekko się w tej konkurencji wyróżnia stosując hasło dwuczłonowe. Najbardziej wyszukane wydaje się hasło Szymona Hołowni „Głową i sercem zmienimy Polskę”. Z kolej pomysł Krzysztofa Bosaka na hasło „Naprzód Polsko” jest wtórny. To kalka hasła wyborczego Silvio Berlusconiego „Forza Italia”, które później stało się nazwą partii tego włoskiego polityka.
Co by nie mówić, sztaby wyborcze postawiły na prosty przekaz, bez jakiejkolwiek finezji. Nie ma w tych hasłach takiej poetyki, jak choćby w haśle „Prawy człowiek lewicy” Marka Borowskiego czy „Yes, we can” Baracka Obamy. Obecne slogany wpisują się w retorykę kampanii prezydenckiej. Jest ona prosta i mówi się w niej prosto z mostu, bez owijania w bawełnę. Słownictwo, porównania, argumenty tworzone są na poziomie percepcji dostępnej dla gimnazjalisty, albo nawet ucznia 4 klasy szkoły podstawowej. Wszystko po to, aby przekaz celnie trafił do jak największej liczby wyborców.
Wybory prezydenckie 2020
I tu pojawia się niezbyt optymistyczny, ale prawdziwy wniosek. Duża część społeczeństwa ma bardzo niski poziom wiedzy. Często kieruje się schematami myślowymi i podsuniętymi pod nos tezami, które nierzadko są zmanipulowaną informacją. Powtarzane wielokrotnie stwierdzenie nabiera mocy i staje się dogmatem. „Totalna opozycja”, „mamy dość”, „ideologia LGBT”. To są sformułowania, które łączą zwolenników jednego czy drugiego kandydata na prezydenta. Powodują integrację danej grupy i ją utożsamiają. Są proste i często powtarzane, choć mogą mieć niewiele wspólnego z prawdą czy rzeczywistością, ale to w retoryce politycznej naszych czasów jest najmniej istotne. Ważne jest, aby jak największą grupę wyborców przekonać do siebie, sięgając po wszelkie dostępne środki, łącznie z manipulacją, socjotechniką i półprawdą.
Już 15 lat temu jeden z tuzów współczesnej propagandy Jacek Kurski zapytany przez Tomasza Lisa dlaczego w ogóle zaczął wymyślać Donaldowi Tuskowi dziadka w Wermachcie, odpowiedział „ Z tym Wehrmachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi”.
A teraz chodzi o to, żeby „ciemny lud” poparł tego czy innego kandydata.